poniedziałek, 18 lipca 2011

J.D. Robb (Nora Roberts) "Sława i śmierć"

A więc kolejne śledztwo porucznik Eve Dallas za mną. Hmm... Na początek kilka kwestii nie związanych zupełnie z treścią książki. Niestety znowu korzystałam z wersji elektronicznej ze względu na moje wielkie lenistwo. Nie chciało mi się iść do biblioteki, a bardzo zależało mi na przeczytaniu kolejnej powieści, tak więc znowu przesiedziałam kilka godzin przez laptopem, z czego bardzo niezadowolony jest mój kręgosłup. Pocieszam się tylko faktem, że mam dopiero 23 lata (albo już). Zapewne konsekwencję swoich teraźniejszych czynów odczuję w przyszłości, ale o to będę się martwiła później. Bardziej boję się o wzrok...
Czytanie rozpoczęłam w sobotę po południu. Początek książki był interesujący, ale nie jakoś przesadnie porywający. Jednak przez cały czas odczuwało się delikatną nutkę niedopowiedzenia, która wzbudzała ciekawość i nie pozwalała przerwać czytania. A to w książkach kocham najbardziej. Tak więc czytałam ją przez cały wieczór, dopóki nie zmorzyła mnie ogromna senność i byłam zmuszona pójść do łóżka, a następnie utonąć we śnie. Chociaż najchętniej przesiedziałabym całą noc przy książce. Powstrzymał mnie od tego tylko fakt, że muszę wstać przed 5. W niedzielę do godziny 18 byłam w Lublinie także nie miałam najmniejszych szans na przeczytanie choćby jednego zdania. Dopiero wieczorkiem siadłam przed ekranem laptopa i kontynuowałam niedokończoną przygodę porucznik Eve. Tym razem bardzo zaskoczył mnie "środek" książki gdyż był niezmiernie interesujący. Wciągał i ciągle działo się coś zaskakującego. Były też chwile niezwykle emocjonujące dotyczące sfery uczuć porucznik Eve i Roarke. W tym przypadku znowu przeszkadzała mi znajomość późniejszej pozycji z danej serii, ale i tak emocje częściowo mnie dopadły, aczkolwiek uważam że wątek ten mógł ciągnąć się troszkę dłużej, było by więcej napięcia i jeszcze większa chęć do sięgnięcia po kolejną pozycję z listy. Ale i tak było nienajgorzej. I znów dopadła mnie senność i musiałam przełożyć czytanie na dzisiaj. Biorąc pod uwagę 4 godziny snu poprzedniej nocy to nic dziwnego. Więc wyłączyłam laptopa i poszłam się położyć, jednakże przed snem przez cały czas zastanawiałam się nad tym, w jaki sposób potoczy się śledztwo i kto mógł być tym zabójcą. 
Dzisiaj wstałam z samego rana, gdyż pracownicy spółdzielni postanowili wpaść sobie do mnie przed 8 i poobcinać mi  jakieś niepotrzebne rurki przy ścianie. Szkoda tylko, że nie dali mi się wyspać. Jak już skończyli to miałam mnóstwo sprzątania... A senność uleciała z pierwszą kawą, wypitą w locie podczas ścierania kurzu. Gdy doprowadziłam już mieszkanie do porządku postanowiłam wybrać się na zakupy. Moje klapki przypominały mi za każdym razem gdy je zakładałam, że mają już dosyć. Tak więc wymaszerowałam w poszukiwaniu nowych butów. Przeszłam pół miasta, aż natrafiłam na wyprzedaż skórzanego obuwia. Takiej okazji nie mogłam ominąć. Wybrałam czerwone buciki na niewielkim obcasie, zapłaciłam za nie zaledwie 30 zł. i zadowolona skierowałam się w stronę domu. Trafiła mi się niezła okazja a więc uśmiech miałam od ucha do uch. Po drodze wstąpiłam jeszcze do sklepu spożywczego aby zakupić orzeszki i colę, wiem wiem... niezdrowo, ale to jest moja ulubiona przekąska podczas czytania i ciężko mi się oprzeć kiedy widzę je na półce. Wchodziłam do domu, zadowolona i z ogromną ochotą na dokończenie śledztwa wraz z porucznik Eve, ale właśnie wtedy przypomniałam sobie o kilku papierkowych sprawach, które musiałam dzisiaj załatwić. Więc zabrałam się do roboty. Gdy już skończyłam nic nie mogło mnie powstrzymać przed dokończeniem książki. Zrobiłam sobie kawę i utonęłam po uszy w kolejnych stronach elektronicznej książki. I tak czytałam i czytałam aż w końcu wszystko stało się jasne. Zakończenie zaskakujące, nawet bardzo. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam, aczkolwiek przyjęłam to bardzo pozytywnie. Ponadto nie czułam żadnego niedosytu, wszystko zostało dopowiedziane, według mnie w bardzo dosadny sposób. A więc za zakończenie mogłabym spokojnie postawić ocenę celującą, a za pozostałą część książki- bardzo dobry +. 
Była to trzecia książka N. Roberts, którą przeczytałam, i jak do tej pory zdecydowanie najlepsza. Ale i tak warto rozpocząć od początku serii, żeby wczuwać się powoli w klimat i poznawać porucznik Dallas oraz jej współpracowników i przyjaciół od "kolebki". Z czystym sumieniem mogę polecić ową pozycję. A teraz chwila przerwy i zabieram się za kolejną :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz